Czy jednak Madonna nie stała się już parodią samej siebie?
Moim zdaniem nie. Mimo upływu lat i zapewne, co najmniej kilku operacji plastycznych nadal jest w niej coś zmysłowego i pobudzającego wyobraźnię. Ta kobieta ma w sobie jakiś zwierzęcy magnetyzm, coś co mimo upływu lat nie traci na wartości. I nawet, gdy ciało powoli przestaje kusić, to to coś nadal kipi gorącą namiętnością. Madonna jednym ruchem, gestem, czy miną nadal potrafi uwodzić i prowokować. I między innymi dlatego ma zagwarantowane miejsce w panteonie sław i erotycznych ikon.
Królowa na scenie.
See you next time...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz