Z okazji rozpoczęcia emisji czwartego już sezonu "Bates Motel" dzisiaj będzie o
Verze Farmiga.
Czy może raczej o postaci w jaką wciela się w tym serialu. Przy okazji na pewno padnie kilka słów o samej Verze i jej niezwykłej urodzie.
"Bates Motel" to swego rodzaju prequel słynnej "Psychozy"Alfreda Hitchcocka. Pokazuje on młode lata Normana Batesa i ewolucję jego relacji z matką.
I jak dla mnie to właśnie siła i główny atut tego serialu. Są w nim wątki poboczne różnego rodzaju, od sensacyjnych, po miłosne, ale to właśnie przedstawienie współżycia i wzajemnej zależności matki i syna jest tym, co wyróżnia ten serial.
Ciągłe dwuznaczności, podszyte erotycznym tłem są napisane i zagrane wręcz rewelacyjnie. I co ważne w żadnym momencie, jak dotychczas, nie przekroczono granicy dobrego smaku. Rodzaj kazirodczej relacji jest zaznaczony, pokazany, ale w bardzo subtelny i enigmatyczny sposób.
Gra Very, jej gesty, spojrzenia są wspaniałe. Uwodzi ona zarówno swojego filmowego syna, jak i widza.
Ogólnie postać Normy jest bardzo frywolna i zmysłowa. Zdaje ona sobie bowiem doskonale sprawę z swoich atrybutów fizycznych, piękna i uwodzi niemal każdego napotkanego mężczyznę. Czy to tylko dla zabawy, dla satysfakcji, prawdziwych uczuć, czy nader często chęci korzyści różnego rodzaju.
Vera nadaje się do tej roli wyśmienicie, gdyż jest bardzo zmysłową kobietą, eteryczną i uwodzicielską. Jej oczy są tak hipnotyzujące, że trudno się od nich oderwać.
Poniżej Vera Farmiga w roli Normy Bates:
oraz Vera prywatnie
See you next time...