Serial to mistrzostwo pastiżu. Tym trudniejsze, że to parodia komedii. Przedrzeźnianie kutego przez lata i wbijanego do głowy "amerykańskiego snu"
Serial jest seksistowski, obrazoburczy, humor rubaszny, a wiele scen mocno ociera się o erotykę. Miks iście wybuchowy.
Postać Marcy wpadła mi w oko od pierwszego momentu, gdy tylko pojawiła się na ekranie. Być może dla tego, że Amandę Bearse znałem już wcześniej. Scena w której tańczy z wampirem w "Postrachu Nocy" do dziś tkwi mocno w mojej pamięci. Cudowna, kipiąca seksualnością scena. Zmysłowe ruchy Amandy, jej niewinny, a zarazem prowokujący wzrok i niesamowita mimika.
Po prostu cudo.
W "Married... with Children" Amanda rozkręca się z odcinka na odcinek. Z cichej i lekko wycofanej, szarej myszki, staje wojowniczą feministką, kobietą lubiącą dominować mężczyzn i uwielbiającą seks i ostre zabawy w łóżku.
Nic zatem dziwnego, że stała się ona moją ulubienicą.
Lekkim szokiem było dla mnie, gdy Amanda Bearse wyznała, że jest lesbijką. No cóż... bywa.
Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jej uroda i wdzięk działają na moje zmysły.
A teraz kolej na kilka fotek mojej ulubienicy. Zdjęcia przedstawiają Amandę zarówno w roli Marcy, jak i prywatnie.
O mojej drugiej ulubienicy z tego serialu opowiem następnym razem. A do samej Amandy też zamierzam wrócić.
I do następnego....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz